środa, 7 października 2009

SOPOCKI RYNEK.




Jest taki ryneczek w Sopocie, od wielu, wielu lat. Urokliwe miejsce z klimatem. Czas jakby się tam zatrzymał. Rynek ma swoje dni handlowe, wtorki, piątki
i tylko z rana do południa. Jest tam Pan Piotruś, co zwozi starocie, mały bar z pięknym kredensem i niedrogą kawą.Pan "Zdziś", co klinuje piwem dzień poprzedni i barwna jak papuga artystka odzieżowa, co ma stałą klientelę. Kwiaciarki, jajcarki i rzeźnik. Dostać tam można prawie wszystko, od litewskiego czarnego chleba, po stary dywan i niemieckie czekolady. Istny pchli targ. Uwielbiam tam bywać.
Zawsze coś z tamtąd przywlokę, jak nie "skorupy" to pęczek kwiecia, albo to i to;)
Smuci mnie, że coraz mniej takich miejsc.Wszechobecne hipermarkety, gdzie sprzedawca tylko czyha, by nabić cię w butelkę, inną ceną niźli przy kasie, gdzie napędza się machina posiadania - to nie dla mnie. A tam człowiek jest z człowiekiem. Możesz dziś nie mieć grosza a dostaniesz na słowo . Jest zaufanie i zasada honorowa. Mam nadzieję, że to miejsce przetrwa :)
A oto "skorupy" z owego ryneczku. Czyż nie piękne? I za bezcen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Related Posts with Thumbnails